W taki ponury dzień jak dziś niczego mi bardziej nie trzeba jak odrobiny koloru . Tym razem padło na żółty. A gdyby tak zamknąć trochę słońca w słoiku i mieć na takie właśnie ponure dni? Ha! jest sposób - krem z cytryn. Przypomniałam sobie przepis znaleziony w świątecznym wydaniu Werandy Country i postanowiłam się tą odrobiną słońca z wami podzielić.
Krem jest pyszny i kwaśniuchny jak na dobre cytryny przystało. Po jednej łyżeczce można się poczuć jak laureat Orderu Uśmiechu :)
W ramach odpoczynku od szydełka znalazłam sobie kolejne pracochłonne zajęcie.
Moja kula z kwiatów kusudama. Świetna ozdoba, wystarczy tylko trochę cierpliwości:)
Kończąc, chciałam powitać wszystkich moich nowych obserwatorów i serdecznie podziękować za ogromną ilość miłych komentarzy pod moimi "kwadratowymi "postami. .
Pozdrawiam.
Aga
Kula piękna, a krem? Smarować się czy jeść?:)
OdpowiedzUsuńChetnie bym tez nalapala slonca na zapas, juz tez mam dosc tych ponurych dni ( u mnie znow padal sneg). Fajna ta kula, ale chyba nie na moja cierpliwosc...
OdpowiedzUsuńUsciski
ania
Kula przepięknie wykonana, wydaje mi się, że potrzeba wiele cierpliwości i precyzji w jej wykonaniu.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńżółciutko... cytrynowo... super wiosennie się zrobiło :)
OdpowiedzUsuńAga, podziel się przepisem na ten krem (tu ładnie się uśmiecham) :) albo chociaż poczęstuj, hihi :)
Piękna kula:) Taka słoneczna i wesoła:D Ja też się piszę na to częstowanie;)
OdpowiedzUsuńJa z tym kremem robię drożdżowe ślimaczki, są rewelacyjne - polecam, wiosenna kula wyszła pięknie.
OdpowiedzUsuńTen krem cytrynowy bardzo zachęca do spróbowania , szkoda że słoik zamknięty :) A Kwiatowa kula zachwyca mnie , jakoś tak mi się słonecznie zrobiło :) Pozdrawiam Ina
OdpowiedzUsuńJuż na sam widok kremu cytrynowego, moje ślinianki szaleją! A kwiatuszek śliczny, widać że misterna robota:)))
OdpowiedzUsuńKrem z cytrynki powinien mieć nazwę: słoneczny kremik:)....kula wygląda super:)
OdpowiedzUsuńKula wygląda na bardzo pracochłonną... A krem z cytryn - hmmm, tego jeszcze nie znałam :)
OdpowiedzUsuńJaki śliczny żółty post!Aż się buzia śmieje!
OdpowiedzUsuńzaświeciło u Ciebie! oj, brakuje nam tego kolorku♥
OdpowiedzUsuńAleż smakowicie wygląda ten krem cytrynowy. Pewnie super jest do herbatki.
OdpowiedzUsuńBardzo radośnie u Ciebie!!! Słoneczna kula jest śliczna!!!Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNa święta dostałam taką lawendową kulę :) Nie mam zielonego pojęcia jak się taką robi :)
OdpowiedzUsuńMistrzostwo w wykonaniu, a czasu ili poświeciłaś ale warto gdyż prezentuje się slicznie pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńciekawa jestem tego cytrynowego kremu"))pozdrawiam cieplutko:))
OdpowiedzUsuńTeż mnie ciekawi ten krem. Ciekawa jestem jakie ma dobroczynne właściwości. Kwiatkowa ozdoba wyszła bardzo ładnie:)
OdpowiedzUsuńPodziwiam za taką cierpliwość w robótkach ręcznych, mi by brakło chyba cierpliwości :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :)
kula fajna ale ja nie mam cierpliwości do takiej pracy hihi
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie :D
Bardzo fajna kula! Chciałabym się nauczyć tej techniki :)
OdpowiedzUsuńNiedawno tu trafiłam ale się zakochałam i już nie odejdę:)
OdpowiedzUsuńZapraszam także do mnie w moje skromne progi...;) Proszę o wsparcie dla początkującej bloggerki:)
http://uwielbiamczarowac.blogspot.com/
Ja sobie krem cytrynowy kupiłam, ale swojej roboty do dopiero coś :) Piękna ta żółta kula! Masz talent....
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
marta
Śliczna kusudamka Ci wyszła:)
OdpowiedzUsuń