Obserwatorzy

piątek, 22 lutego 2013

Kwaśne minki.

W taki ponury dzień jak dziś niczego mi bardziej nie trzeba jak odrobiny koloru . Tym razem  padło na żółty. A gdyby tak zamknąć trochę słońca w słoiku i mieć na takie właśnie ponure dni? Ha! jest sposób -  krem z cytryn. Przypomniałam sobie przepis znaleziony w świątecznym wydaniu Werandy Country i postanowiłam się tą odrobiną słońca z wami podzielić. 
Krem jest pyszny i kwaśniuchny jak na dobre cytryny przystało. Po jednej łyżeczce można się poczuć jak laureat Orderu Uśmiechu :)




W ramach odpoczynku od szydełka znalazłam sobie kolejne pracochłonne zajęcie.
Moja kula z kwiatów kusudama. Świetna ozdoba, wystarczy tylko trochę cierpliwości:)



Kończąc, chciałam  powitać wszystkich moich nowych obserwatorów i serdecznie podziękować za ogromną ilość miłych komentarzy pod moimi "kwadratowymi "postami. .
Pozdrawiam.
Aga




poniedziałek, 18 lutego 2013

Do kwadratu.


Zrobiłam przymiarkę:)
Jestem bardzo zadowolona ale jeszcze ogrom pracy przede mną.






Serdecznie Pozdrawiam.
Agnieszka

niedziela, 17 lutego 2013

Kółko, krzyżyk a może kwadrat?

 
Nareszcie nadszedł  dzień prezentacji  moich kwadratów. Kwadraciki zaczęłam dziergać już w październiku (zdjęcia zdradzają upływ czasu przy pracy) i dopiero teraz udało mi się wreszcie skończyć:) Jestem bardzo zadowolona, bo to chyba będzie moja jedyna tak wielkoformatowa praca. Kwadracików jest 280! Ufff . Pewnym usprawiedliwieniem na tak długi czas powstawania jest to, że miałam przerwę spowodowaną brakiem włóczki oraz poświęciłam nieco czasu na  świąteczne dekoracje. Mam nadzieję, że po Wielkanocy kiedy uporam się z prywatną wymianką na jaką umówiłam się z Agą, praca ruszy i zakończę mój wymarzony pled:)
Pled  ma być duży i kolorowy:)

Jak widać poniżej, kwadraty wpisały się nie tylko w jesienny ale i zimowy krajobraz. Dzięki tym zdjęciom łatwiej wyobrazić sobie ogrom pracy przy pledzie na tle zmieniających się pór roku...
W poszukiwaniu zimowej scenerii  kwadraciki  dotarły aż do Francji:)









Serdecznie Was pozdrawiam i bardzo dziękuję za miłe komentarze jakie u mnie zostawiacie!

Aga.

czwartek, 14 lutego 2013

Rozdawajka czyli jak zdobyć trzy jajka !

Wreszcie jest...pierwsza rozdawajka (czy jak kto woli candy) na moim blogu. Już od jakiegoś czasu chodziło mi po głowie zorganizowanie u siebie takiej zabawy i w końcu nadszedł ten moment. No to zaczynamy!

Oto zasady zabawy:

Osoby, które są chętne na udział w zabawie, proszę zostawiać komentarz (osoby, które nie mają bloga, proszę dodatkowo zostawić mail)
Proszę o umieszczenie banerka o moim candy na swoim blogu na pasku bocznym
 Zapraszam do obserwowania mojego bloga.
Koniec zabawy 25.03.2013r 23:59

A co do wylosowania? Przygotowałam dla Was wiosenną podkładkę i trzy koszulki na jajka.


Serdecznie zapraszam do zabawy!

wtorek, 12 lutego 2013

Kawa czy herbata?


Witam Was serdecznie. Dziś chciałam pokazać Wam małe conieco z wymianki, w której jakiś czas temu brałam udział. Była to wymianka kawowo herbaciana zorganizowana przez  Isabell na jej blogu. Taka wymianka to świetna zabawa, sprawia dużo frajdy w przygotowaniu paczki a potem oczekiwaniu na niespodziankę:) 

Na początek jednak muszę się pochwalić moimi  serduszkowymi robótkami. Nie ukrywam, że to Wasze poczynania w tej dziedzinie nakłoniły i mnie pracy.


Dość przechwalania się, wracamy do tematu czyli wymianki :) Poniżej fotka tego co dostałam od Doroty z bloga Inżynier z perspektywami.
Dorotko jeszcze raz bardzo Ci dziękuję za wspaniałą paczuszkę i fatygę z zagraniczną przesyłką, bardzo to doceniam.

No i oczywiście degustacja herbatki.

A to już moja przesyłka wysłana do Iwony z bloga Twórczy kącik.

zdjęcia robione komórką :(

Specjalnie na tą okazję powstała szydełkowa serweta i  dwie filcowe zawieszki.

Zasłużona herbatka raz jeszcze:)


Bardzo dziękuję za zabawę :)



piątek, 8 lutego 2013

Chleba naszego powszedniego...


Witajcie. Tym razem będzie małe co nieco na temat ulubionego przez
prawie wszystkich chlebka.
Na co dzień wygląda to tak, że idziemy do piekarni po ciepły, pachnący
bochenek. I w zasadzie poza często pięknym kształtem, kolorem i
zapachem niewiele więcej otrzymujemy (no może jeszcze zapewnienia piekarza, że to bez konserwantów i spulchniaczy...taaaa). Póki bardzo świeży to zjadliwy,  
później bywa już tylko gorzej albo wręcz tragicznie. Wszyscy przecież wiemy, że 
zamiast dobrej mąki to można dosypać kredy a braki nadrobić
spulchniaczem żeby i na kredzie urosło. I tak to w praktyce wygląda,
środek sam wylatuje od razu albo na drugi dzień trudno przełknąć
kromkę takiego chleba. W zasadzie już nikogo ta patologia nie dziwi.
Chyba zbyt łatwo przechodzimy do porządku dziennego nad oczywistym
robieniem ludzi w balona, że o truciu nie wspomnę ale przecież jakby
co to cała ta chemia jest przecież dozwolona...
Ale za to producenci masła i margaryny postanowili skorzystać i
wypuszczają mazidła mające gniotom od piekarza nadać smak i zapach
prawdziwego, swojskiego chleba. Paranoja? zidiocenie? sama już nie
wiem jak to nazwać. i telewizja reklamami nam to wciska w
podświadomość.
I jeszcze jedno, pewnie słyszeliście o statystykach mówiących, iż w
Polsce spada spożycie chleba. Hmmm, spożycie czy może sprzedaż w
piekarniach ? bo to drugie wydaje się bardziej prawdopodobne w
świetle chłamu jaki wciskają piekarnie ludziom. Na pohybel oszustom!



Miało być o chlebie a wyszedł manifest polityczny:)

Co więc robimy? Jako dziwny naród olewamy zbiorowe upominanie się o
swoje prawa i o to czego chcemy a zamiast tego coraz więcej osób na własną rękę
piecze chleb w domu. Trudno byłoby naśladować nasze matki czy babki,
które często miały piec chlebowy w wiejskim domu. Tego chleba nikt
nie podrobi. Ale dziś trudno o takie warunki. Na szczęście mamy
wypiekacze do chleba, przeróżne mieszanki mąki z dodatkami gotowych
do rozrobienia i wypieku w domowych warunkach.

A jak robię to ja? Mój tato wziął zboże, pojechał do młyna i tadammm!
mamy mąkę żytnią z pierwszego przemiału a także żytnią i pszenną
drobniej mielone. Da się zrobić? da. A potem robimy zakwas na mące i
wodzie. Regularnie dokarmiany potrafi się odwdzięczyć :). W tym miejscu muszę oddać należne podziękowania mojemu bratu bo to dzięki jego wysiłkom i poświęceniu powstał pierwszy zakwas. Jego małą porcję podarował później nam i teraz dbamy o niego jak o skarb największy. W kraju gdzie 99% pieczywa jest wypiekane z najpodlejszej mąki typu "00" taki zakwas jest na wagę złota.

Recepta na taki chleb jest dość prosta, pół porcji zakwasu na pół ze
świeżą mąką drobniej mieloną. Odrobina soli i woda dodawana +/- aby
wyrobić ciasto odrywające się od ręki i miski :). Ale też nie za
suche.
Oczywiście tak przygotowane ciasto musi jeszcze wyrosnąć. Specyfiką
ciasta na zakwasie jest jednak długi czas rośnięcia więc ten typ
chleba nie daje się przygotować w ostatniej chwili bo się nagle
okazało, że chlebak pusty a goście w drodze.
Ciasto drożdżowe pod tym względem jest wygodniejsze ale coś za coś,
specyficzny aromat drożdży niektórym przeszkadza.
Ostatnio mieliśmy okazję próbować chleba wypieczonego z gotowej
mieszanki kupionej w Lidlu. Piękna, chrupiąca skórka, nawet trochę
ziarenek słonecznika. Świeży całkiem dobry choć wyraźnie przebija się
jakiś chemiczny posmak. A może to proszek do pieczenia?


Z tym żytnim chlebem na zakwasie jest jeszcze jedna rzecz warta
wspomnienia. Mojemu mężowi nie zawsze do wszystkiego ten chleb
smakuje. Jego bardzo wyrazisty smak przebija się jako dominujący w
każdej kanapce. Delikatna wędlina czy pasta nie ma szans. Nie wiem
czy to kwestia przyzwyczajenia... Z drugiej strony trudno się dziwić,
że lokalna, włoska kuchnia opiera się na białym pieczywie
przypominającym najgorsze padło z naszych marketów - to pieczywo nie
zagłusza smaku prosciutto crudo, oliwy z oliwek czy innych przysmaków
kuchni śródziemnomorskiej. Chleb żytni jakoś tu nie pasuje :)


A wiecie co można zrobić jeszcze z taką porządną mąką żytnią? a zakwas na żurek. Pyszny żurek...ale o tym następnym razem :)

czwartek, 7 lutego 2013

Wszyscy jedzą pączki jem i ja!

Witajcie po  długiej przerwie, która była spowodowana brakiem internetu. Niestety ograniczony transfer nie pozwalają na swobodne buszowanie w sieci. 
Mam nadzieję, że  nadrobię choć trochę zaległości. 

Dzisiaj tłusty czwartek, więc zapraszam na polsko-włoskie pączki. 
Te polskie to oczywiście domowe wypieki, którymi zostaliśmy obdarowani przez naszych polskich znajomych i włoskie ciambelle  czyli coś co nawet nie przypomina w smaku pączków.


Słodko pozdrawiam!
Aga