Obserwatorzy

sobota, 8 listopada 2014

Chusta na alpejskim szlaku

Po kilku deszczowych dniach dziś wreszcie zaświeciło piękne słońce a wycofujące się chmury odsłoniły okoliczne góry, które właśnie przywdziały śnieżne czapeczki. Uwielbiam ten widok z mojego okna. Będzie mi go brakować....
W dzisiejszym poście będą jednak wciąż wczesnojesienne, piękne alpejskie widoki w słońcu. A na dokładkę coś na chłodniejsze dni czyli moja chusta właśnie doczekała się prezentacji na blogu. Powstała już w tamtym roku ale czasem zrobienie kilku fotografii zdaje się być wyzwaniem na miarę zdobywania alpejskich szczytów. Czy też tak macie z tymi zdjęciami?
Z tego powodu zalega u mnie jeszcze sporo dziergadełek i krzyżyków, ale wena musi sama przyjść...
Wspomnę jeszcze, że chusta sprawdza się rewelacyjnie w chłodniejsze i zimowe dni:) Mam już ochotę na kolejną ale w nieco żywszych kolorkach.
Jak wspomniałam na początku, będzie spacerek po bardzo łagodnych alpejskich dróżkach. Czasem trzeba się sporo nachodzić żeby zjeść pyszne jedzonko w schronisku. Warto wybrać się też na dłuższą, poważniejszą wycieczkę i zdobyć nieco wyższe szczyty. Im wyżej tym widoki są coraz piękniejsze ale o tym napiszę w jednym z kolejnych postów. 















Takiego oto turystę spotkaliśmy na szlaku:) Na szczęście wcale nie był nami zainteresowany. Na tym akurat szlaku bywamy częściej  i uwierzcie, że spotykaliśmy tam dużo groźniejsze osobniki.



A na koniec bukiet z alpejskich łąk, własnoręcznie uzbierany przez mojego mężusia:)




Serdecznie pozdrawiam i życzę słonecznego, dłuuuugiego weekendu.
Aga

niedziela, 2 listopada 2014

z wieszaka zdjęty

Witajcie!
Październik okazał się w tym roku wyjątkowo leniwym, cichym i spokojnym miesiącem.
Ten nastrój udzielił mi się tak bardzo, że nie obyło się to bez negatywnego wpływu na postępy w robótkach.
Blog niestety też ucierpiał na tym lenistwie ale jako istota żywa też ma prawo czasem poleniuchować.
Dziś jednak pora otworzyć przynajmniej jedno oczko i dać znać, że jeszcze żyjemy :)
Chciałam wam więc pokazać różę, różę która miała szczęście załapać się na promyki jesiennego słońca.
Będzie też wieszaczek, szczególny bo po metamorfozie.





 
Jak już wspomniałam, wieszaczek został poddany metamorfozie. Przeobraził się z dziwacznego, chińskiego potworka z bliżej nieokreślonego sklepu z pamiątkami w coś bardziej miłego oku.
Chyba nie muszę pytać która wersja podoba Wam się lepiej?


Na koniec trochę przechwałek czyli conieco o wygranym candy u Irmelin, która prowadzi bloga o Dom - moja prywatna oaza spokoju. Niestety coś niedobrego podziało się z jej blogiem i wszystkie wpisy zniknęły. Na szczęście Iwona nie poddała się i daj prowadzi swojego bloga. 

Oto cudeńka jakie przyleciały do mnie:)


Iwonko jeszcze raz wielkie dzięki!!!!
:)))))

Serdecznie Was pozdrawiam i dziękuję za Wasze odwiedziny i miłe komentarze:)
Aga