Obserwatorzy

piątek, 22 lutego 2013

Kwaśne minki.

W taki ponury dzień jak dziś niczego mi bardziej nie trzeba jak odrobiny koloru . Tym razem  padło na żółty. A gdyby tak zamknąć trochę słońca w słoiku i mieć na takie właśnie ponure dni? Ha! jest sposób -  krem z cytryn. Przypomniałam sobie przepis znaleziony w świątecznym wydaniu Werandy Country i postanowiłam się tą odrobiną słońca z wami podzielić. 
Krem jest pyszny i kwaśniuchny jak na dobre cytryny przystało. Po jednej łyżeczce można się poczuć jak laureat Orderu Uśmiechu :)




W ramach odpoczynku od szydełka znalazłam sobie kolejne pracochłonne zajęcie.
Moja kula z kwiatów kusudama. Świetna ozdoba, wystarczy tylko trochę cierpliwości:)



Kończąc, chciałam  powitać wszystkich moich nowych obserwatorów i serdecznie podziękować za ogromną ilość miłych komentarzy pod moimi "kwadratowymi "postami. .
Pozdrawiam.
Aga




24 komentarze:

  1. Chetnie bym tez nalapala slonca na zapas, juz tez mam dosc tych ponurych dni ( u mnie znow padal sneg). Fajna ta kula, ale chyba nie na moja cierpliwosc...
    Usciski
    ania

    OdpowiedzUsuń
  2. Kula przepięknie wykonana, wydaje mi się, że potrzeba wiele cierpliwości i precyzji w jej wykonaniu.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. żółciutko... cytrynowo... super wiosennie się zrobiło :)
    Aga, podziel się przepisem na ten krem (tu ładnie się uśmiecham) :) albo chociaż poczęstuj, hihi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna kula:) Taka słoneczna i wesoła:D Ja też się piszę na to częstowanie;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja z tym kremem robię drożdżowe ślimaczki, są rewelacyjne - polecam, wiosenna kula wyszła pięknie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten krem cytrynowy bardzo zachęca do spróbowania , szkoda że słoik zamknięty :) A Kwiatowa kula zachwyca mnie , jakoś tak mi się słonecznie zrobiło :) Pozdrawiam Ina

    OdpowiedzUsuń
  7. Już na sam widok kremu cytrynowego, moje ślinianki szaleją! A kwiatuszek śliczny, widać że misterna robota:)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Krem z cytrynki powinien mieć nazwę: słoneczny kremik:)....kula wygląda super:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kula wygląda na bardzo pracochłonną... A krem z cytryn - hmmm, tego jeszcze nie znałam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaki śliczny żółty post!Aż się buzia śmieje!

    OdpowiedzUsuń
  11. zaświeciło u Ciebie! oj, brakuje nam tego kolorku♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Ależ smakowicie wygląda ten krem cytrynowy. Pewnie super jest do herbatki.

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo radośnie u Ciebie!!! Słoneczna kula jest śliczna!!!Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Na święta dostałam taką lawendową kulę :) Nie mam zielonego pojęcia jak się taką robi :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Mistrzostwo w wykonaniu, a czasu ili poświeciłaś ale warto gdyż prezentuje się slicznie pozdrawiam Dusia

    OdpowiedzUsuń
  16. ciekawa jestem tego cytrynowego kremu"))pozdrawiam cieplutko:))

    OdpowiedzUsuń
  17. Też mnie ciekawi ten krem. Ciekawa jestem jakie ma dobroczynne właściwości. Kwiatkowa ozdoba wyszła bardzo ładnie:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Podziwiam za taką cierpliwość w robótkach ręcznych, mi by brakło chyba cierpliwości :)

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  19. kula fajna ale ja nie mam cierpliwości do takiej pracy hihi

    pozdrawiam serdecznie :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo fajna kula! Chciałabym się nauczyć tej techniki :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Niedawno tu trafiłam ale się zakochałam i już nie odejdę:)

    Zapraszam także do mnie w moje skromne progi...;) Proszę o wsparcie dla początkującej bloggerki:)
    http://uwielbiamczarowac.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja sobie krem cytrynowy kupiłam, ale swojej roboty do dopiero coś :) Piękna ta żółta kula! Masz talent....
    pozdrawiam
    marta

    OdpowiedzUsuń