Obserwatorzy

piątek, 20 września 2013

Sen o Wenecji...


Witajcie po długiej, wakacyjnej przerwie. Jak się okazuje, powrót do rzeczywistości nie zawsze jest łatwy i natychmiastowy, stąd też dłuższy blogowy sezon ogórkowy. Tymczasem jesień już u drzwi...
Zanim jednak na dobre zaczniemy kolejny sezon na blogu, chciałam pokazać małe conieco jeszcze w letnim klimacie. Lato a w szczególności sierpień to czas wakacyjnych wyjazdów, często podróży marzeń. Jedym z najczęściej odwiedzanych miejsc przez turystów z całego świata jest Wenecja. Chyba nie ma na świecie osoby, która nigdy o tym mieście nie słyszała czy nie widziała jakiegokolwiek zdjęcia z tym miastem w tle. Na hasło Wenecja każdemu przed oczami natychmiast w wyobraźni ukazują się obrazy gondoli, gondolierów i kanałów oplatających przepiękne budynki niczym sieć. Któż choć raz niechciałby tam pojechać i na własne oczy zobaczyć tych cudów? Kto nie marzył chociaż przez chwilę o spacerze po Placu św. Marka?
O samym mieście możnaby dużo pisać ale przecież to nie jest blog stricte podróżniczy :) Dlatego szczegółowe opisy miejsc i atrakcji pozostawiam przewodnikom turystycznym a pokażę wam za to Wenecję widzianą oczami obiektywu.





Ale poznanie Wenecji to nie tylko wizyta na Placu św.Marka, to nie tylko Most Rialto. Warto czasem zbłądzić, celowo tudzież przypadkiem i znaleźć się nieco z boku tego całego zgiełku, gdzieś w jakimś wąskim deptaku przy cuchnącym ściekami kanale żeby zobaczyć Wenecję nie z folderu a tą prawdziwą, zdecydowanie ciekawszą. Tam gdzie w oknie suszą się czyjeś gacie, tam gdzie niedbale leżą rzucone sprzęty codziennego użytku. Im dalej od zgiełku głównych arterii tym ciekawiej.














Do tej beczki miodu należałoby jednak wrzucić łyżkę dziegciu.    
Oprócz niewątpliwych uroków jakimi na każym kroku obsypuje nas Wenecja największą chyba bolączką miasta są nikt inny jak turyści. A w zasadzie trudna do opisania słowami ilość turystów przeciskających się wąskimi deptakami pomiędzy kluczowymi atrakcjami Wenecji. Chyba najgorszą rzeczą jaką można zrobić to wędrówka wyznaczonym przez przewodniki i drogowskazy szlakiem. Jeśli do tej rzeszy przybyszów z całego świata dołączymy kramy i sklepiki tubylców czychajacych jak wyciągnąć z nas ostatnie euro to obraz Wenecji nieco zblednie ale jest za to bliższy rzeczywistości. 
Kolejna rzecz jaka przeraża w tym miejscu to powszechna drożyzna a jednocześnie tandeta. Wenecjanie opanowali do perfekcji sztukę bezczelnego dojenia turystów  z pieniędzy.W pobliżu restauracji należy zachować szczególną ostrożność, niektórzy właściciele i kelnerzy do mistrzostwa opanowali sztukę zachęcania klienta to odwiedzenia właśnie jego lokalu. Te umizgi, ten zalotny taniec wokół nas (a może portfela) kończy się w momencie wystawienia rachunku...I jedyne na co człowiek ma ochotę to opuścić to przeklęte miasto i nigdy nie wracać. Na szczęście złapanie pociągu powrotnego to żaden problem  pod warunkiem oczywiście, że automat sprzedający bilety się nie zatnie i weneckim zwyczajem nie zeżre wam pieniędzy. Miasto przyciąga ludzi bez przerwy, zapewniając nieskończony strumień łatwych pieniędzy. Nie trzeba się starać skoro ludzie i tak przyjadą... 
Takie informacje trudniej znaleźć w popularnych przewodnikach dlatego znalazły się u mnie. A skoro rzeczywistoś jest jaka jest to co zrobić? gdzie jechać i utrzeć nosa chytrym wenecjanom? aaaa tego to się dowiecie już niebawem...



Pozdrawiam.
Aga

29 komentarzy:

  1. Fantastycznie czytało mi się Twój opis, wygląda na to że Wenecja bardziej zniechęca, niż zachęca do powrotów... tak więc z niecierpliwością czekam na kolejny wpis :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłam w Wenecji.Nie płynęłam niestety gondolą,ale miło było patrzeć na przepływające w dole i słuchać "o sole mio" gondoliera. Podobały mi się uliczki i wystawy przeładowane kolorowymi bibelotami.Z całą pewnością można je nazwać tandetnymi,ale tam mają swój niepowtarzalny urok. I te olbrzymie tabliczki czekolady...nigdzie więcej takich nie widziałam.Zachwycały i kusiły nawet mnie-choć smakoszem czekolady to ja nie jestem.
    Nie miałam pieniążków,więc nie mam też stamtąd pamiątek...ale samo to że wypiłam tam cappuccino sprawiło,że poczułam się ekskluzywnie!
    Tak to pamiętam...poza tym co oczywiście nam pokazałaś ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie płynęłam gondolą i nawet ani razu nie słyszałam "o sole mio'

      Usuń
  3. Nie byłam w Wenecji, a marzy mi się wycieczka w te strony. Ciekawie czyta się Twoje spostrzeżenia:-)
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Raz Wenecją z pewnością warto zobaczyć:)

      Usuń
  4. Aga - świetny turystyczny przewodnik:) Nigdy tam nie byłam, ale Twoje fotografie, opis, prawda i mity - bardzo miło mi się czytało. Wyobraziłam sobie te tłumy, umizgi, wiszące gatki nawet, zapach, cały ten klimat......czekam na cd. A moim faworytem jest foto nr 5 - ten kanał między wysokimi budynkami, super ujęcie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajnie opisujesz i do tego te śliczne zdjęcia...chciałabym odwiedzić Wenecję. Twoje Agusiu uwagi i rady zachowam na pewno w pamięci. Tylko czy kiedyś się tam wybiorę?:)
    Pozdrawiam

    Małgosia

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Agnieszko :)) dawno mnie u Ciebie nie było :(( Musze nadrobić wszystkie zaległości. Zaraz siadam i czytam :)) Dorota

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj, witaj , miałaś długie wakacjeeee od bloga, a za spacer dzięki i ostrzeżenia, ale tak tam jest dużo osób powtarza to samo co Ty pozdrawiam Dusia

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja jeszcze w Wenecji nie byłam. Bardziej pociągała mnie Toskania i to od niej zaczęliśmy zwiedzanie Italii. Ale na Wenecję też przyjdzie pora :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Na jednym wdechu przeczytałam:))) A zdjęcia cudne...ach...rozmarzyłam się...
    Długo Cię nie było!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Wenecja :) byłam tam chyba z 5 razy i pojechałabym w to miejsce kolejne pięć :)
    uwielbiam, uwielbiam :) szczególnie tajemnicze uliczki poza szlakiem turystycznym :)
    no i w końcu post na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak dla mnie za dużo ludzi i wolę odwiedzić kolejny raz Neapol niż Wenecję.

      Usuń
  11. Oj jak letnio, pięknie wręcz. Z przyjemnością obejrzałam Twoje zdjęcia bo u mnie straszna plucha, zimno a o lecie już zapomniałam :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękne zdjęcia, fajnie opisałaś piękne miasto:) Nie byłam tam ale marze by zwiedzić , zawsze wszystko wyglada inaczej na fotkach niż w rzeczywistości. Mam nadzieję, ze kiedyś mi się uda:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Piękne wakacje. Choć te tłumy faktycznie przerażające. Jest jakieś "po sezonie" w Wenecji czy ten tłok trwa cały rok? Zrymowało mi się niechcący;) Czekam na kolejny wpis:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie chyba nie ma "po sezonie: w Wenecji

      Usuń
  14. piekne zdjecia, dobrze ze masz dystans do wielu pulapek turystycznych- wtedy sam wypoczynek jest przyjemniejszy a miejsce daje wiecej pozytywnych wrazen!!!!!!!!!!! pozdrawiam
    ania

    OdpowiedzUsuń
  15. Oj już prawie nie pamiętam jak wygląda w Wenecji i jaka ona piękna... to było tak dawno, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Brakowało mi Twoich postów:) Cieszę się, że jesteś z powrotem:)

    OdpowiedzUsuń
  17. byłam 15 lat temu:))) ale ten czas leci, a Wenecję jak widzę jeszcze piękniejsza!

    OdpowiedzUsuń
  18. pięknie opisane;o) pozdrawiam ciepło Piecyk

    OdpowiedzUsuń
  19. Włoskie słońce....jak to cudnie brzmi, teraz gdy lada dzień pogoda ma się załamać....
    Ładne zdjęcia:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Piękne foto wspomnienie wakacji= czekam na kolejny bardzo praktyczny i przydatny opis :)
    Pozdrawiam Marta.

    OdpowiedzUsuń
  21. Lubimy Wenecje i staramy sie unikac "dojenia";)
    A najbardziej podobalo sie nam "nasze zgubienie".Krecilismy sie po uliczkach, spotykajac sie ciagle z podobnie zgubiona para. Oni wl ewo, my w prawo, za chwile znowu na siebie wpadamy i tak , kilka razy.
    Wyadowalismy w koncu wspolnie, w barze, gdzie siedzielismy do bialego rana saczac grappe i unicum.
    Piekne wspomnienie;))

    Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  22. Uwielbiam Włochy...dzięki za rady, dotyczące Wenecji ;-)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ostatnio właśnie tak zwiedzałam Wenecję - zaułkami :)

    OdpowiedzUsuń